Stukostrachy - Stephen King
- Napisane przez Edytor
„Czasem człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty, ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się, że ta studnia jednak nie ma dna.” Powyższe zdanie często pojawia się w postaci różnych internetowych wrzutek, tzw. „memów”, jednak osoby publikujące ten cytat rzadko zdają sobie sprawę z kontekstu w jakim pojawia się w powieści „Stukostrachy” Stephena Kinga.
Kiedy Bobbi Anderson potknęła się o wystający z ziemi kawałek metalu, nie przypuszczała że ten fakt zmieni nieodwracalnie jej życie. Zarówno jej życie, jak i jej przyjaciela - Jima Gardenera, a także całego Haven – niewielkiego, sennego miasteczka w północnoamerykańskim stanie Maine. Znalezisko okazuje się bowiem częścią olbrzymiego statku kosmicznego który setki tysięcy lat temu uległ awarii i musiał, w tragicznych okolicznościach, przymusowo lądować na trzeciej planecie Układu Słonecznego. Pomimo fizycznej śmierci jego pierwotnej załogi, statek przez cały czas pozostawał w uśpieniu, jednak kiedy powodowana nieokreślonym impulsem Bobbi a wraz z nią jej przyjaciel zaczynają odkopywać znalezisko, statek powoli przejmuje władzę nad umysłami niemal wszystkich mieszkańców Haven. Niemal wszystkich, gdyż nieliczne osoby odporne na telepatyczne sterowanie miały wcześniej urazy czaski które skutkowały wstawieniem metalowych płytek w miejsce uszkodzonych kości. W przedziwny sposób powoduje to uodpornienie na impulsy płynące z wnętrza pojazdu kosmicznego.
Po raz kolejny King stawia tezę, że rozwojowi technologii nie musi towarzyszyć rozwój sfery duchowej. Nie tylko w dwudziestym wieku ludzkość była świadkiem brutalnych wojen prowadzonych przez najbardziej technicznie rozwinięte cywilizacje. Te same emocje towarzyszą troglodycie mordującemu współplemieńca przy pomocy kamiennej maczugi jak i pilotowi wyrafinowanego technologicznie samolotu bojowego wystrzeliwującemu pocisk rakietowy w stronę nieprzyjaciela. Więcej nawet, można zaryzykować stwierdzenie, że rozwój cywilizacji znacznie wpłynął na odhumanizowanie procesu zabijania. W miarę postępu cywilizacyjnego rozwijane są również technologie niosące zagładę. W „Stukostrachach” okazuje się, że nawet niewinny automat do napojów może zostać, po odpowiednich przeróbkach, śmiercionośnym urządzeniem patrolującym samodzielnie granice Haven.
Kamień, który odrzucili budujący, stał się kamieniem węgielnym – tak jak święty Mateusz powtarza słowa psalmu 118, tak też okazuje się że ludzkość zostaje wybawiona od zagłady przez outsidera. Alkoholika i rozwodnika, który niegdyś w pijackim szale strzelał do własnej żony. Niedoceniany poeta znajduje w sobie dość energii aby w krytycznym momencie przeciwstawić się złu i niejako odkupić swoje wcześniejsze winy, choć nikt tego od niego nie wymagał. Wręcz przeciwnie, cała społeczność Haven która została poddana przemianom mającym na celu upodobnienie ich do obcych przybyszów, pragnie aby zszedł im z drogi, a kiedy okazuje się to niemożliwe, staje się on celem polowania z naganką. W tym krytycznym momencie kiedy ważą się siły charakterów okazuje się, że jeden człowiek jest w stanie pokrzyżować plany wielu osób, gdy tylko znajdzie w sobie dość siły moralnej. „Bobbi powiedziała Gardenerowi, że Stukostrachy są wielkimi podniebnymi wędrowcami. To była prawda. Ale nigdy i nigdzie nie spotkali kogoś takiego jak ten człowiek, który parł naprzód, mimo że miał zgruchotaną kostkę, stracił mnóstwo krwi i połknął lek, po którym powinien paść bez przytomności już piętnaście minut temu, i mimo wielokrotnych ataków wymiotów.”
Pomimo grozy całej opisywanej sytuacji, okazuje się, że Ziemia jeszcze raz została uratowana, tylko że nie przez Supermana czy Kapitana Amerykę, a przez osobnika będącego całkowitym zaprzeczeniem tych slapstickowych bohaterów. Jeszcze raz wyrok wydany na Ziemian został uchylony, a my możemy powtórzyć, za przytoczonym już psalmem 118 „Ciężko mnie Pan ukarał, lecz na śmierć mnie nie wydał”.
Karol Pietrzak
- MSRP: price
- Genre: Action