Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy - Katarzyna Olkowicz i Piotr Baran
Dziś przedstawiamy Wam kolejną recenzję książki, przygotowaną przez naszą bibliotekarkę Monikę Mikulską.
Tym razem będzie to wspaniała książka biograficzna, autorstwa dziennikarskiego duetu Katarzyny Olkowicz i Piotra Barana „Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy”, wydana przez Wydawnictwo Rebis (książka dostępna jest w naszej bibliotece). Zapraszamy!
„Cóż to za książka! Nie mogłam się od niej oderwać! Od momentu jej zapowiedzi wydawniczej, czekam na nią z niecierpliwością i nie zawiodłam się! Zapytacie zapewne: dlaczego?
Otóż… Miałam 21 lat, kiedy Polskę obiegła wiadomość o śmierci Andrzeja Zauchy, śmierci głupiej i bezsensownej. Zaucha miał zaledwie 42 lata a jego kariera dopiero nabierała rozpędu. Na swoim koncie miał już kilka przebojów, był ceniony i rozpoznawalny, szanowany przez muzyków i artystów, ale nie zdążył pokazać wszystkiego na co było go stać.
Artysta został zastrzelony w Krakowie 10 października 1991 roku, na placu parkingowym w pobliżu Teatru STU, w którym występował (przedstawienie „Pan Twardowski”). Został zastrzelony przez męża swej kochanki Zuzanny Leśniak. Jego morderca, francuski reżyser Yves Goulais, oddaje do Zauchy 4 strzały, po czym sięga po kolejny magazynek i strzela jeszcze pięciokrotnie do swej ofiary, do ostatniego naboju. Rani także swoją żonę, o czym jeszcze nie wie. Andrzej Zaucha ginie na miejscu, natomiast Zuzanna Leśniak umiera w szpitalu. Niedługo potem, Goulais sam oddaje się w ręce policji.
Wtedy myślałam, że wiem o Andrzeju Zausze całkiem sporo, bo choć w klubach studenckich i akademiku gdzie mieszkałam, słuchało się raczej innej muzyki, to chyba nie było osoby, która nie znała i nie nuciła przebojów Zauchy („Bądź moim natchnieniem”, „Czarny Alibaba”, „Pij mleko”, „Linoskoczek”, „C’est la vie-Paryż z pocztówki”, czy moja ukochana piosenka „Byłaś serca biciem” i wiele, wiele innych). Wiedziałam w jakich zespołach grał i z kim występował na scenie. Nie sposób było zresztą nie zapamiętać np. jego występu na opolskiej scenie w duecie z Ryszardem Rynkowskimi i ich wspaniałego wykonania piosenki „Baby, ach te baby” (którą zresztą Zaucha uważał za „szmirowatą i kiczowatą”). Muzyczny samouk, z zawodu zecer. W młodości kajakarz, trzykrotny mistrz Polski. Ze sportu zrezygnował dla… muzyki. Podczas swojej kariery współpracował z największymi twórcami jazzowymi (w tym gatunku czuł się najlepiej), choćby Tomaszem Stańką i Janem "Ptaszynem" Wróblewskim, oraz popularnymi piosenkarzami, m.in. Andrzejem Sikorowskim i Ryszardem Rynkowskim, Alicją Majewską, Ewa Bem… Kabareciarz i aktor.
Jednak książka Katarzyny Olkowicz i Piotra Barana pokazała, że tak naprawdę o artyście wiem niewiele. To, że był muzykiem niezwykłe utalentowanym i wszechstronnym, że jego głos z nutą „czarnego brzmienia” był nie do podrobienia, że potrafił zaśpiewać (i to jak zaśpiewać!)praktycznie wszystko, wiedział chyba każdy. Nie wiedziałam jednak prawie nic o jego życiu osobistym. Nie wiedziałam jakim był człowiekiem, mężem, ojcem, przyjacielem… Nie znałam również szczegółów jego związku z młodziutką, początkującą aktorką Zuzanną Leśniak – związku, który zakończył się tak tragicznie. Ta książka właśnie taką wiedzę mi dała, bo jest to zapis rozmów i wspomnień osób blisko związanych z Andrzejem Zauchą: jego przyjaciół i znajomych, rodziny, współpracowników, osób, które pisały dla niego teksty piosenek, które miały szczęście spotkać Zauchę na swej drodze zawodowej. Z tych rozmów wyłania się obraz człowieka niezwykle pogodnego, ciepłego, lojalnego, wrażliwego, bardzo szarmanckiego w stosunku do kobiet, skromnego, obdarzonego ogromnym poczuciem humoru, kochającego ponad wszystko swoją wspaniałą żonę Elżbietę, ze śmiercią której nigdy się nie pogodził. Dla córki Agnieszki był wspaniałym ojcem, choć często nieobecnym ze względu na wyjazdy i koncerty, jednak stroniącym od rozwiązywania problemów wychowawczych. Te spadały na barki jego żony.
Książka zawiera także mnóstwo ciekawych szczegółów z życia artysty, które wcale nie było usłane różami. Wiedzieliście np., że Andrzej Zaucha był brany pod uwagę jako reprezentant Polski na Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 1964r? A czy wiedzieliście, że debiutował na scenie w wieku zaledwie 8 lat? Zastępuje wtedy za bębnami ojca, który ląduje na pogotowiu z bolącym zębem (ojciec Andrzeja Zauchy był muzykiem – perkusistą i klezmerem, grywającym na potańcówkach, festynach i weselach). Czy wiecie, że Andrzej Zaucha nigdy nie nauczył się nut, ale za to bez problemu opanował grę na kilku instrumentach? Takich ciekawostek znajdziecie w książce „Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy” bardzo dużo. Niewątpliwą zaletą książki są także teksty piosenek, wykonywanych przez Andrzeja Zauchę, a rozpoczynające każdy kolejny rozdział, a także duża ilość fotografii.
„Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy” to z pewnością książka, która zachwyci nie tylko miłośników twórczości artysty. To biografia, którą polecam każdemu z nas, bo warto poznać historię człowieka, który całym sercem realizował swoją muzyczną pasję. Trzeba przyznać, że autorzy książki wykonali kawał dobrej dziennikarskiej roboty, dzięki czemu biografia ta jest doskonałym świadectwem artystycznego dokonania piosenkarza, który zapisał się w historii polskiej muzyki. Warto wpisać tę pozycję na listę książek do przeczytania. A już z pewnością będzie to doskonały prezent pod choinkę dla każdego, kto lubi tego typu literaturę.
Ja jestem tą książką absolutnie zauroczona!”
Monika Mikulska